Nie od dziś wiadomo, że obecność zwierząt korzystnie wpływa na nasze zdrowie. Zbadano, że u osób obcujących na co dzień z kotami poprawia się ogólna kondycja organizmu, reguluje się ciśnienie, maleje szansa wystąpienia zawału serca. Koty to również chodzące antydepresanty – ich opiekunowie cieszą się większą odpornością psychiczną i emocjonalną, przez co rzadziej cierpią na nerwice i depresje. Fascynujące ludzi od wieków mruczenie również przynosi korzyści zdrowotne nie tylko samym kotom, ale również osobom przebywającym w ich otoczeniu mając wpływ na nasz układ immunologiczny i pobudzając komórki do szybszej regeneracji.
Niejednokrotnie spotkać się można również z występującą u kotów naturalną tendencją do ucinania sobie drzemek w pobliżu miejsc objętych stanami zapalnymi lub po prostu bolesnych – w takich przypadkach ukojenie przynosi ludziom nie tylko ciepło płynące z takiego kociego kompresu, ale również fakt, że kocie futro najonizowane jest ujemnie, chore miejsca zaś dodatnio.
Nie powinno więc dziwić, że w dzisiejszych czasach koty nie pełnią już jedynie funkcji tępicieli gryzoni ani nawet kanapowych towarzyszy. Od połowy XX wieku można śmiało określać je również mianem terapeutów.
Felinoterapia (felis (łac.) – kot, therapeia (grec.) – terapia), należąca do grupy terapii wspomagających, jest jednym z najmłodszych rodzajów animaloterapii, a więc terapii, w której kluczową rolę odgrywają zwierzęta. Obok szeroko rozpowszechnionych dogoterapii oraz hipoterapii, czy też wciąż popularyzujących się delfinoterapii i alpakoterapii, terapia z udziałem kotów zaczyna odgrywać coraz większą rolę w pracy z pacjentami niepełnosprawnymi (tak fizycznie, jak i intelektualnie), dziećmi i osobami w podeszłym wieku. Ze względu na swój nienachalny i łagodny sposób bycia koty są szczególnie cenione w pracy z osobami autystycznymi.
Zwierzęta te sprawdzają się również doskonale w roli terapeutów osób nadpobudliwych, zmagających się z nerwicami oraz depresją.